Federico Coria ma 31 lat i w lutym tego roku był już 49. rakietą na świecie, a aktualnie stara się powrócić na ten poziom. Na swoim koncie ma 14 tytułów, z czego pięć wywalczył w cyklu ATP Challenger.
Kiedy przyleciał do Szczecina, zgubił bagaż. Odzyskał go dopiero w poniedziałkowe popołudnie. Nie przeszkodziło mu to jednak w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. W turnieju został rozstawiony z numerem 5. i w dwóch pierwszych rundach rozgrywał trzysetówki z reprezentantami Niemiec. Pokonał Henriego Sqire, Lucasa Gercha, a następnie Jaume Munara oraz Francesco Maestrellego.
Rywalem Corii w finale był Vit Kopriva. Przed startem w Szczecinie wygrał challenger w austriackim Tulln, a w finale pokonał Sumita Nagala. W naszym turnieju nie miał łatwej d...
Federico Coria ma 31 lat i w lutym tego roku był już 49. rakietą na świecie, a aktualnie stara się powrócić na ten poziom. Na swoim koncie ma 14 tytułów, z czego pięć wywalczył w cyklu ATP Challenger.
Kiedy przyleciał do Szczecina, zgubił bagaż. Odzyskał go dopiero w poniedziałkowe popołudnie. Nie przeszkodziło mu to jednak w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. W turnieju został rozstawiony z numerem 5. i w dwóch pierwszych rundach rozgrywał trzysetówki z reprezentantami Niemiec. Pokonał Henriego Sqire, Lucasa Gercha, a następnie Jaume Munara oraz Francesco Maestrellego.
Rywalem Corii w finale był Vit Kopriva. Przed startem w Szczecinie wygrał challenger w austriackim Tulln, a w finale pokonał Sumita Nagala. W naszym turnieju nie miał łatwej drogi, wylosował bowiem Roberto Carballesa Baenę. Hiszpan ostatecznie wycofał się z turnieju i Czech w I rundzie trafił na przesuniętego w drabince Jana Choinskiego.
Urodzony w Bilovcu tenisista poradził sobie z mocno serwującym Brytyjczykiem w dwóch setach. Potem pokonał Oriola Rocę Batallę, Flavio Cobolliego oraz Alexandra Shevchenkę, który poddał mecz na początku drugiego seta z powodu urazu kolana.
Przed meczem trudno było wskazać faworyta. Argentyńczyk jest wyżej notowanym tenisistą, ale Czech zaliczył przed finałem passę dziewięciu zwycięstw z rzędu. Dobrze rozpoczął niedzielne spotkanie, popisując się przy tym kilkoma znakomitymi akcjami. Jednak w samym pierwszym gemie popełnił trzy podwójne serwisowe i na nic się nie zdały efektownie wygrane punkty.
Coria był bardziej cierpliwy i to zaprocentowało. Co prawda przegrał kolejny gem, ale następnych pięć zapisał na swoim koncie i wygrał pierwszą partię. W kolejnej odsłonie niewiele się zmieniło na korcie. Kopriva przeplatał udane akcje z niewymuszonymi błędami. Argentyńczyk, bazując na jego sile, stale utrzymywał piłkę w korcie. Zachowanie zimnej krwi okazało się kluczowe, by zamknąć spotkanie w dwóch setach. Coria zwyciężył 6:1, 7:6(4) i zdobył tytuł.
- Rok temu przegrałem w Szczecinie w I rundzie i powiedziałem sobie, że nie przyjadę tu więcej. Wolę szybsze korty i nie do końca podobało mi się to, że grałem w sesji wieczornej. Ostatecznie jednak zdecydowałem się tu wrócić – z dobrym skutkiem – mówił Argentyńczyk po wygranej w Invest in Szczecin Open.
- Pełne trybuny podczas finału zupełnie mnie nie stresowały. Kibice bardzo mnie dopingowali przez cały turniej, za co bardzo im dziękuję. Chętnie zostałbym tu na kolejny tydzień, żeby rozegrać następny turniej. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji – zakończył Coria.
W grze podwójnej triumfowali Andrew Paulson i Vitaliy Sachko, którzy w finale pokonali Sergio Martesa Gornesa i Zdenka Kolara.